Tag Archives: zarządzanie sobą

Co mi się udało…

2013_10_21_23_53_43

… W kuchni. :)

Chciałam wytłumaczyć swoją długą nieobecność. Otóż zajęłam się czymś ważnym. Życiem. Mam niesamowitą okazję, by w wieku 27 lat ogarnąć swoje życie. Startując w dorosłość moc ambicji potrafi czasem niemal wystrzelić nas w kosmos. Ja nawet cieszę się, że w moim przypadku tak się nie stało.

Uważam siebie za bardzo ambitną osobę i zaraz po skończeniu studiów nadstawiłam się, by pofrunąć na skrzydłach mojej kariery, jednak wiatr jakoś nie chciał wiać. Poza tym zdarzyło się wiele rzeczy, które zdarzyć się nie powinny. Nieważne. W każdym razie myślę sobie teraz, że gdybym tak odleciała, a potem na chwilę chciała przycupnąć, czy miałabym gdzie? Czy miałabym na czym? A kończąc metafory, czy miałabym możliwość odpocząć w czystym mieszkaniu z opłaconymi rachunkami, zrobić sobie coś szybkiego i zdrowego do jedzenia, zadzwonić do znajomej, zregenerować się po ciężkim dniu?

Właśnie teraz jest mój czas, by się tego nauczyć. Nigdy nie kręciło mnie życie domowe, rodzinne. Moje marzenia są inne. Jednak doszło do mnie, że to część życia każdego z nas. Po skończonym fascynującym dniu (albo w jego trakcie) fajnie zjeść coś innego niż mrożonkę albo fast fooda na mieście. Fajnie jest też poznać swój gust w tym temacie, czy odkryć swoje najprostsze nawet umiejętności. Nie wiem czy każdy człowiek na Ziemi kryje w sobie tę spokojną naturę. Wydaje mi się że tak. W każdym razie coś, czego z pewnością nie dam sobie zbagatelizować w swoim życiu, to stanowisko house managera. ;)

Na koniec pochwalę się, co mi przez ostatnie 2 miesiące samodzielnego życia wyszło W KUCHNI i co uważam że jest godne polecenia, gdyż jest zdrowe, przepyszne i banalnie proste do przygotowania (nawet mnie się udało!;)

  1. Hummus klasyczny (no, prawie wyszło;)
  2. Pasta z avocado / guacamole
  3. Bakłażan+mleko kokosowe+makaron+dowolne dodatki
  4. Papryka czerwona+nadzienie: ryż, mięso mielone i pomidor z puszki
  5. Pasta z buraka i sera koziego (szczerze mówiąc to mam nadzieję, że za chwilę mi się uda:P)

Po więcej odsyłam do googlowania przepisów (również banalna sprawa, gdy tylko np. wpiszesz 2 składniki z Twojej lodówki w wyszukiwarkę:), bo jeśli chodzi o blogowanie kulinarne, powinnam pewnie dostać jakiś rządowy zakaz sprawowania tej funkcji. :P

Pomysł na ten tekst powstał spontanicznie (podczas krojenia buraka…) i postanowiłam nie przeredagowywać go za bardzo, także z góry przepraszam (Agatę;) za wszystkie moje językowe niedociągnięcia. No cóż, czasem jest się takim niewrażliwym i niewyjściowym barbarzyńcą i takim trzeba się też czasem pokazać. ;)

Miłego Dnia/Wieczora!

Otagowane , , , , , ,

Nie ważne co, ważne jak

fot F5

Dawno nie wrzucałam nic nowego. Niestety (albo „stety”?) życie zajmuje tyle czasu… Po pierwsze ubolewam nad tym, że obecnie większość mojego czasu poświęcam na to, aby budować rzeczy, których wspierać nie chcę, albo z którymi nawet się nie zgadzam. Pochłania to tyle mojej energii, że nie starcza mi jej na „naprawienie tego, co zepsułam”, czyli napisanie jakiegoś pozytywnego wpisu, który komuś da coś do myślenia na temat życia. Ale jakoś się trzeba utrzymywać i wybór padł na bezduszny marketing. :) Koniec akapitu z narzekaniem.

Przy okazji wykonywania czynności związanych z pracą wpadło mi do głowy pewne przemyślenie: zazwyczaj ludzie w życiu bardziej nastawieni są na to: „jak”, a nie „co” robić. To „jak” musi być dodatkowo związane z odpowiednio wysokim poziomem komfortu, najlepiej zwiększanym w nieskończoność (czyli nie wiemy tak naprawdę, czego chcemy, na czym chcemy poprzestać?).

Kiedy przeżywałam swój intensywny okres „jeżdżenia w skały”, obieraliśmy po prostu cel + postanowienie dostania się tam za jak najmniejsze pieniądze. JAK to się odbywało, nie było już takie istotne. Komfort był wypadkową naszych możliwości finansowych oraz chęci osiągnięcia destynacji. W każdym razie dostanie się gdzieś samolotem, autobusem, stopem, na piechotę, dowspinanie było naszym codziennym wyzwaniem i nikt nie składał nikomu reklamacji, że wycieczka nie spełniła jego oczekiwań. Wręcz przeciwnie: każda przeszkoda, każda trudność (kilka godzin łapania stopa, spanie pod namiotem przy kilku stopniach zimna, brak łazienki…) stanowiły przygodę oraz doświadczenie, którego nikt ci potem nie odebrał.

Dla kontrastu: przeglądając jedną ze stron biur podróży, nie znalazłam wyszukiwarki, która pokazałaby mi wycieczki zgodne z wymarzonym celem podróży. Znajdowała się tam za to bardzo rozbudowana wyszukiwarka określająca warunki, jakie mają panować na wycieczce: ile gwiazdek ma mieć hotel, ile metrów ma być do plaży. Jeśli wycieczka nie spełniała szczegółowo opisywanego poziomu komfortu, w internecie pokazywała się negatywna opinia.

Równie dziwna była dla mnie sytuacja związana z poszukiwaniem pracy: peeełny opis stanowiska i obowiązków, ale jeśli chodzi o to, co będziemy tymi obowiązkami budować, to czasem nawet nazwa pracodawcy była utajniona, więc zupełnie nie wiadomo, z kim ewentualnie będziemy się utożsamiać…

Zupełnie rozmija się to z moim punktem widzenia, w którym po prostu wymyślam sobie (a właściwie odkrywam), jakiej jakości moim zdaniem brakuje światu (lub: co ja mogę dać światu i spełnić się w tym), a potem zaczynam dążyć w tym kierunku zaspokojenia tej potrzeby. Przy czym w toku tego dążenia pojawiają się różne czynności, które muszę wykonać, których muszę się nauczyć lub które ktoś inny będzie musiał zrobić.

„Ogłoszeniowy” rynek pracy kojarzy mi się ze specjalizowaniem się w określonym zestawie czynności, wykonywaniem ich automatycznie w danym wycinku czasu, bez świadomości, jaki ten wycinek ma znaczenie. Ważne tylko, że został wykonany i że mogę teraz wyjść i dostać za to kasę.

Piszę to dlatego, że jest to zupełnie nieznana mi wcześniej postawa. Zamiast: „chcemy dostać się tu i zobaczymy co się stanie, jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia i niespodziewany obrót sprawy”, mamy: „może być tu, tylko żeby nie było, zimno, niebezpiecznie, niewygodnie, mokro”. Może dla kogoś z Was to normalne i potraficie przybliżyć mi zalety takiego podejścia na szerszą skalę? Czekam na komentarze.

(fot: F5)

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Pamiętaj kim jesteś, Simba

Rafiki

„Król Lew” to przykład bajki, która przez całe życie może być inspirująca. Mój ulubiony kolega Simby to Rafiki. Rafiki to dla mnie przykład, jak ludzie powinni się zestarzeć (taa, tak jak małpy;).

Ten pawian ma w sobie niezmierzone pokłady optymizmu, pomimo wiedzy jak okrutny jest świat i jak ciężkie jest życie. Hipotetycznie stwierdzam, że Rafiki skupiony jest na tym, co MOŻE zrobić, zamiast użalać się nad rzeczami, na które nie ma wpływu. Wiedza nie dołuje go, bo wypracował w sobie aktywną postawę.

Poza tym jego stoicki spokój…. Zero paniki! Simba spotyka mojego ulubieńca akurat wtedy, gdy znajduje się w totalnej życiowej dupie. Jest zdołowany tym, co stało się w przeszłości i, jak na młodego człowieka (czy lwa:P) przystało, mocno osadzony w „tu i teraz”. Brak mu dystansu i świadomości, jak wiele może się jeszcze zmienić. Z ratunkiem przychodzi w samą porę Rafiki. :)

Moja ulubiona scena (na obrazku powyżej) dla dzieciaka jest zabawna, a dla dorosłego może być nauką przez całe życie. Małpa przedstawia pewną prawdę w zabawny, a dla Simby irytujący sposób, ale to pokazuje jedno: ma do obecnej sytuacji ogromny dystans, wręcz cieszy się, że sprawy przybrały taki obrót i że lada moment syn Mufasy uświadomi sobie, kim naprawdę jest.

Dzieje się tak, że przebywając w określonym środowisku, asymilujemy jego wartości. Prościej mówiąc, zaczynają nam się podobać te rzeczy, które mamy w zasięgu ręki, a marzenia i wizje stają się coraz bardziej rozmyte. „Pamiętaj, kim jesteś” – pięknie powiedziane. Często zapominamy o tym, co kiedyś odkryliśmy o sobie, a to przecież jest niezmienne. To, co siedzi w głębi naszego serca, nie ulegnie szlifowi otoczenia (chyba że sami na to pozwolimy, ale nawet wtedy, uważam, nic straconego – jest do czego wracać:).

Namawiam do płynięcia pod prąd, kiedy to potrzebne, bo tylko wtedy będziemy czuli się w zgodzie z sobą, przetrwamy najgorsze przeciwności, by w końcu odnaleźć swoją niszę.

Także po prostu: “Pamiętaj kim jesteś, Simba!” :)

Otagowane , , , , , , , , , , , , , ,

Rozróżnianie spraw ważnych od pilnych

Steven Covey mówi, że jeśli nie poświęcimy odpowiedniej ilości czasu sprawom ważnym, zaleje nas natłok spraw pilnych. Na czym to polega? Na tym, że umiemy rozróżnić cele krótko terminowe od długoterminowych. Albo na tym, że potrafimy w ogóle ustanowić sobie cele lub chociaż kierunki działań i odróżnić je od „gaszenia pożarów” czy krzątania się w życiu.

Chodzi o to aby odróżnić:

– wykonywanie czegoś na deadline od planowania i strategii,

– łagodzenie kryzysu od budowania trwałych relacji,

– załatwienie czegoś, co zagwarantuje nam spokój dziś od budowania czegoś kawałek po kawałku na przyszłość, co nie zaskoczy nas potem ilością pożarów do gaszenia.

Rodzaje czynności najlepiej wykonywać w kolejności jaką pokazują te ćwiartki:

1 – ważne i pilne

2 – ważne i nie pilne

3 – nieważne i pilne

4 – nieważne i nie pilne

Polecam na podstawie powyższego wykresu wpisywać sobie zadania do wykonania na dany tydzień i zadbać, by ćwiartka 2 była ZAWSZE NA PEWNO czymś zapełniona. Potem to się samo wgrywa w system i jest fajnie :)

Więcej o metodzie w tej książce.

W razie pytań zapraszam do dyskusji w komentarzach :)

Otagowane , , , , , ,

Test osobowości: role w zespole

Brałam kiedyś dawno udział w ciekawym teście osobowości, którego ślady w mózgu noszę do dziś:] Po krótkim research’u okazało się, iż jest to teoria Williama Marstona.

Osobowości można w niej podzielić na 4 typy, układające się w języku angielskim w słowo DISC. Oto one:

D – dominacja (Dominance)

I – wpływ (Inducement)

S – stabilizacja (Submission)

C – sumienność (Compliance)

Czyli: typowy lider, osoba z darem przekonywania, osoba współpracująca z ludźmi oraz systematyczny pracownik.

Rozrysować je można nawet na serwetce na prostym schemacie:

W najszybszej wersji test można wykonać samemu, odpowiadając intuicyjnie na pytania. Czy jestem osobą bardziej nastawioną na cel czy na ludzi? Wolę długo skupić się na jednym zadaniu/osobie, czy w szybkim tempie zrealizować wiele zadań/poznać i utrzymywać kontakty w wieloma osobami?

Otagowane , , , , , , ,

7 nawyków skutecznego działania

Stephen R. Covey „7 Nawyków Skutecznego Działania”

Na początek polecam książkę S. Coveya, którą planuję sobie odświeżyć.

Z opisu: Wypracowanie owych siedmiu nawyków prowadzi do twórczych zmian wewnętrznych, kształtowania trwałych relacji z innymi, inspirującego przywództwa na poziomie osobistym, interpersonalnym i menedżerskim. Swoje tezy autor ilustruje barwnymi, wiarygodnymi przykładami zaczerpniętymi z własnych doświadczeń.

Otagowane , , , , , ,