Przeczytałam niedawno artykuł na temat młodych pracowników w Magazynie Coaching (nr 5/2012). Moja pierwsza reakcja to: „Boże, mam nadzieję, że taka nie jestem”… Pierwsze co mnie ratuje to umiejętność pracy w grupie, którą zawdzięczam współtworzeniu od podstaw młodego stowarzyszenia (często odczuwałam to na studiach: jakie są różnice w umiejętności dogadania się ludzi między sobą). Ale poza tym, cała gnuśność młodych (wg artykułu urodzonych po ’81 roku)… potrafi też wyjść na dobre. Czasem pokolenie Y (dwudziestolatków) powinno oddać się refleksji i szybko dojść do wniosku: „nie jestem już pępkiem świata”, a czasem to rekrutujące ich pokolenie X (trzydziestolatków) ma za zadanie zdać sobie sprawę z tego, co się zmieniło i co z tego jest dobre. Interesujące…
Co o tym myślicie?
Inne przemyślenia nt. artykułów z Coachingu: tutaj